Logo
Wydrukuj tę stronę

UPSZ: Usłyszane pod szatnią. Opinie pomeczowe. (18-4)

Witamy wszystkich kibiców, piłkarzy, działaczy oraz trenerów. Oto wypowiedzi po rozegranych spotkaniach. Zapraszamy wszystkich chętnych, którzy by chcieli, aby ich komentarz ukazał się w artykule do wysyłania opinii pomeczowej (info i mail na końcu strony).

 

Oto wypowiedzi pomeczowe:

IV liga śląska 1 gr   Zieloni Żarki - Warta Zawiercie 0:2
Sebastian Stemplewski (trener Warty): Przyjechaliśmy tutaj, ale ja nie znałem tego zespołu, chociaż graliśmy z nimi sparing przed ligą. Dla mnie to była trochę niewiadoma, w pierwszej połowie było w naszych szeregach za dużo nerwowości i gdybyśmy ją uspokoili, to te sytuacje by się same stwarzały, a tak dostosowaliśmy się do chaosu. Niektóre decyzje trójki sędziowskiej wybijały z rytmy obie drużyny, aczkolwiek jeden stały fragment wyszedł i strzelamy bramkę, w drugiej ich było zdecydowanie mniej, ale strzelamy bramkę po wywalczeniu piłki w ich polu karnym, gdzie poszliśmy mocno, ale ten wysiłek się opłacał. Mogliśmy strzelić jeszcze dwie bramki. Cieszę się, że Jacek zaliczył dwie asysty i on razem z Marcinem pracują dla zespołu. Myślałem, że Jacek dzisiaj strzeli, bo wczoraj na treningu wyglądał bardzo dobrze, bo wszystko mu wpadało. Dzisiaj się okazało, że asystował z czego jestem zadowolony, bo napastnicy pracują na zespół, kto strzela to nie ważne, ważne że wygrywamy. Nie można powiedzieć, że to zwycięstwo wymęczyliśmy, bo mecze derbowe mają swój urok. Żarki walczyły na maksa i chcieli urwać nam punkty. W pierwszej połowie zabrakło spokoju, w drugiej było go więcej. Kolejny mecz na zero z tyłu i cieszy mnie to, że zespół pracuje w defensywie i kolejny zespół za nami, który nie stwarza sobie wielu sytuacji, może po rzucie wolnym kiedy piłka przeszła bramkarza, ale nasz zawodnik go asekurował. Cały blok defensywny i cały zespół pracuje na to, żebyśmy nic nie tracili. Mamy dużą kadrą, każdy walczy i każdy z zawodników wie, że jeżeli wypadnie, to będzie musiał walczyć o miejsce. Jeżeli ktoś nie ma siły to podnosi ręką i wchodzi nowy świeży. Nie interesują mnie zawodnicy, którzy nie pracują na boisku, chyba, że przez 90 minut w taki sposób strzelą trzy bramki.

IV liga śląska 1 gr   Sarmacja Będzin - MKS Myszków 0:0
Szymon Stawowy (trener Sarmacji): Przed meczem zakładaliśmy sobie zdobycie trzech punktów,  jednak boisko pokazało co innego. Rywal przyjechał do nas po trzech porażkach i na pewno chciał odpalić, i złapać pierwsze punkty. W naszym przypadku sytuacja wygląda nadal tak, że się docieramy i póki co najlepiej wyglądamy w defensywie, a bolączką jest stwarzanie sytuacji strzeleckich, oraz ich wykorzystywanie. Jak się nie da wygrać, to trzeba zremisować i ten punkt szanować. W 4 lidze decyduje dyspozycja dnia, a ten remis uważam za sprawiedliwy.

Piotr Trepka (trener MKS-u): Mieliśmy w tym meczu więcej sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy,  dlatego wypadało nam chociaż zremisować. Rywal pod koniec też chciał nas zaskoczyć. Dokonałem kolejnych zmian w składzie, ponieważ szukamy lepszych rozwiązań, ale nadal nie jest to to, co prezentowaliśmy w tamtej rundzie.

IV liga śląska 1 gr   Śląsk Świętochłowice - Slavia Ruda Śląska 6:3
Janusz Kluge (trener Śląska): Wasiak wykazał się w tym spotkaniu skutecznością i mam nadzieję, że tak mu zostanie. On dał już dobrą zmianę w spotkaniu z Myszkowem. W pierwszej połowie wiedząc jak Slavia gra korzystaliśmy z tego, przez co stworzyli sobie tylko jedną sytuację, kiedy przyspaliśmy po rzucie wolnym. Niestety podejrzewałem, że czterobramkowe prowadzenie z pierwszej połowy może spowodować problemy z koncentracją i tak się stało, ponieważ na początku drugiej Slavia miała więcej z gry i wynik zmienił się na 5:1. Jednak szybkie przyspieszenie gry dało efekt w postaci piątej bramki. Z drugiej połowy nie jestem już zadowolony, ponieważ brakło nam tej koncentracji z pierwszej połowy, przez co straciliśmy aż trzy bramki.

IV liga śląska 1 gr   Polonia Bytom - Górnik Piaski 4:0
Grzegorz Domagała (trener Polonii): Wprawdzie późno strzeliliśmy pierwszą bramkę, ale była ona kwestą czasu. Po niej grało nam się już zupełnie łatwiej, nawet przy zmasowanej obronie rywali, którzy grali 6-7 zawodnikami w obronie ustawiając się góra na 40 metrze. Widać było, że taki był ich plan, dlatego szacunek dla nich, że mieli pomysł na to spotkanie. Jeszcze przy stanie 0-0 Górnik ostemplował nasz słupek. Ozdobą spotkania była bramka Marcina Lachowskiego, który strzelił nie do obrony, jednocześnie zaliczając kolejne bramki w czterech meczach, które rozegraliśmy i nawet grając w defensywie pomaga drużynie w ofensywie.

IV liga śląska 1 gr   Unia Dąbrowa Górnicza - Polonia Poraj 0:0
Damian Nowak (trener Polonii): Mecz na remis, ponieważ w pierwszej połowie stworzyliśmy jedną klarowną sytuację w wykonaniu Kowalskiego. W drugiej najpierw mięliśmy przewagę, a później dąbrowianie, gdzie w jednym przypadku nasz pomocnik musiał wybijać piłkę prawie z bramki. Analizowałem grę rywala i widziałem go na Rakowie, dlatego nadal uważam, że ten zespół ma potencjał na grę o awans, pomimo wpadek jest jeszcze sporo spotkań przed nami. Teraz my zobaczymy, czy Polonia jest takim silnym pretendentem do awansu i jak my spiszemy się na tle kolejnego wymagającego rywala. Cieszy, że mamy kolejną pomoc w defensywie, ponieważ na koniec okienka transferowego dołączył do nas Bartłomiej Dyszy.

IV liga śląska 1 gr   Gwarek Ornontowice – Szombierki Bytom 4:1
Maciej Wojnar (trener Gwarka): Generalnie możemy ocenić ten mecz jako dotychczas najlepszy w tej rundzie. Po cichu liczyliśmy, że wygramy z Szombierkami, ponieważ już ze Slavią i Przemszą wyglądaliśmy lepiej niż wcześniej. Wiedzieliśmy, że idziemy w dobrym kierunku prezentując się nieźle w destrukcji, ale brakowało jeszcze chłodnych głów w sytuacjach bramkowych m.in. w wykonaniu Kasprzyka i Zdrzałka. Jako zespół zagraliśmy bardzo dobrze i jeżeli wygrywa się z drużyną, która jest w czołówce IV ligi, nie tylko w tym sezonie, to chyba zasługujemy na miejsce wyższe niż dziewiąte,  wokół którego w ostatnich sezonach oscyluje drużyna. Dojście Rudy czy Witkowskiego to były transfery nie tylko na tą ligę, jeśli chodzi o te „last minute”, to Jaworski ma jeszcze zaległości, ale jest on perspektywicznym zawodnikiem, co udowodnił wchodząc i dając dobrą zmianę. Ściślak grał w Unii Tarnów i na razie ma bardzo trudne zadanie, ponieważ Wilk i Ruda swoją grą przewyższają poziom tej ligi i coraz lepiej wyglądają. Obaj wymienieni młodzi zawodnicy muszą uzbroić się w cierpliwość. Ciężko jest zmieniać skład, który dobrze funkcjonuje nawet jak na ławce siedzą doświadczeni zawodnicy, którzy trzymają tą drużynę również w szatni. Myślę, że będzie to coraz lepiej wyglądać,  ale nie możemy też się zachwycać sobą, tylko grać w każdym meczu na maksa.

IV liga śląska 1 gr   RKS Grodziec - Przemsza Siewierz 2:1
Bartosz Kubisa (trener RKS-u): W trzech ostatnich sezonach ponosiliśmy porażki z Przemszą, dlatego chcieliśmy przełamać tą passę. Do bramki zdobytej na 2:1 przeważaliśmy na boisku mając większość w posiadaniu piłki, ale już po tej bramce rywal mógł nas pokarać i widać było, że chce wywieźć z Grodźca choćby punkt. Szukamy jeszcze optymalnego ustawienia i stąd też rotacje w naszym składzie,  cieszy duża jakość zawodników i fakt, że jest z czego wybierać. W ostatnich 10 minutach Siewierz rzucił się na nas, mając dwie dogodne sytuacje, natomiast my jedną po kontrze, kiedy piłka została wybita z bramki. Dlatego nadal musimy pracować nad koncentracją.

LO gr.1 Katowice   Fortuna Wyry – AKS Mikołów 2:1
Marek Mazur (trener Fortuny): Przy takim meczu derbowym, z takim zespołem jak AKS Mikołów aspirującym do awansu do 4 ligi, wygrać u siebie jako beniaminek to jest na pewno na duży plus. Chwałą chłopakom, że w drugiej połowie walczyli i zwyciężyli.
RS: Dwie różne połowy można powiedzieć, pierwsza to takie piłkarskie szachy, a druga to już prawdziwa wymiana ciosów.
MM: Zgadza się, pierwsza połowa, to każdy wyczekiwał na błąd rywala. Goście wykorzystali ten nasz błąd jeden i prowadzili 0:1. W drugiej połowie my już musieliśmy zaryzykować myśląc o wyniku zwycięskim. Z tego się wzięły te sytuacje po jednej i drugiej stronie. My je wykorzystali i cieszymy się bardzo, a i dla kibica ta druga połowa była lepsza.

Marcin Molek (trener AKS): Na pewno niedosyt pozostał, bo prowadziliśmy do przerwy 1:0 i nic nie wskazywało na to, że ten mecz ostatecznie przegramy. Wiedzieliśmy czego możemy się tu spodziewać, czyli ostrej, twardej walki i grania długich piłek. Jeden błąd spowodował z boku, że zawodnik przeszedł. Karny, bramka…Przeciwnik złapał wiatr w żagle i się zaczęła taka rąbanka. Trzeba powiedzieć, że od tego momentu to my byliśmy stroną dominującą. Kilka sytuacji, nie do końca stu procentowych, ale duża ilość strzałów, przewaga w posiadaniu piłki, kontrach…Lecz to my nadzialiśmy się na jedną z nich i przegrywamy 1:2. Może dobrze, że ta porażka w takim momencie, bo balonik gdzieś tam był już napompowany. Dookoła i w klubie. Ci co tam gdzieś gadali...przyda się…Chłopaki wnioski wyciągną. Mamy kolejny mecz przed sobą i walczymy dalej.
RS: Porażka jeszcze nie przesądza o niczym, ostatnio Podlesianka przegrała, Lędziny przegrały. Widać, że ta czołówka się będzie jeszcze tasować, chyba tak do końca, jak w poprzednim sezonie…
MM: Wiadomo, to jest sport i na pewno będzie jeszcze jakaś niespodzianka. My przegramy jeszcze, Podlesianka, Imielin na pewno, bo to jest taka specyfika ligi, zresztą nie tylko tej. Na najwyższym poziomie też się niespodzianki zdarzają. Każdy kto wychodzi na boisko nie kalkuluje, tylko walczy i nikt się nie położy. Musimy dalej ciężko pracować. Ten zespół nabiera nowego kształtu. Po tamtej rundzie, gdzie zajęła drużyna AKS-u 4 miejsce, wydawało się, że większość zawodników zostanie, ale z tego co tu zdążyłem zobaczyć, to 4-5 z podstawowej jedenastki odeszło. Musimy budować wciąż zespół. Na pewno wzmocnienie Pawła Lesika dużo nam da. Powoli ta kadra zaczyna mi się krystalizować. Wiadomo, że okienko jest zamknięte. Ilość na treningu jest dobra, do pracy również. Każdy na treningu musi pracować, każdy musi walczyć o te miejsce w . W tej lidze po prostu trzeba walczyć…

LO gr.1 Katowice   Sparta Katowice – LKS Studzienice 1:0
Rafał Lis (trener Sparty): Bardzo ciężki mecz, który powinniśmy zakończyć w pierwszej połowie, bo mieliśmy cztery sytuacje. Potem wkradła się nerwówka, bo przeciwnik poczuł, że może osiągnąć dobry wynik i tak to wyglądało. My kolejnych sytuacji nie wykorzystaliśmy i drużyna Studzienic walczyła. Na to uczulałem swoich zawodników, że będzie rywal grał długą piłką. Na to się przygotowywaliśmy. Cieszymy się z wygranej. Takie mecze trzeba wygrywać, bo to jest okręgówka i nikt jutro nie będzie pamiętał o stylu. Ważne, że mamy trzy punkty.

Tomasz Malcharek (trener LKS-u): Spory niedosyt. Było widać, że brakowało mi dzisiaj, dwóch podstawowych zawodników, którzy są siłą ofensywną. Ta sztuczna murawa to jednak jest inne granie niż na murawie naturalnej. Ciągle gramy na trawie i nagle gramy na tej sztucznej, która jest dużo szybsza niż naturalna. Nie pasuje mi to i przegraliśmy mecz. Przeciwnik stworzył więcej sytuacji z których mógł zdobyć bramkę. Jednak gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, to moglibyśmy wywieźć stąd jeden punkt. Jestem niezadowolony dzisiaj z postawy chłopaków. Za mało było zaangażowania, biegania i walki. Nie potrafiliśmy nawiązać równorzędnej walki tak powiem. Jeśli przeciwnik nie wykorzystywał swoich sytuacji, to my powinniśmy wykorzystać swoje i może wynik byłby inny. Ale dziś rywal był o tą jedną bramkę lepszy.

LO gr.1 Katowice   Pogoń Imielin – MKS Lędziny 2:0
Grzegorz Rajman (trener Pogoni): Gratuluję drużynie odniesienia zwycięstwa, bo był to dla nas bardzo ciężki mecz, w którym nie brakowało zaciętej walki o każdy metr boiska, a wręcz w pewnych momentach zbyt dużej agresywności ze strony przeciwnika. Z przebiegu meczu w pierwszej połowie o wyniku mogła zadecydować jedna bramka, co prawda posiadaliśmy inicjatywę, ale nie potrafiliśmy narzucić swojego stylu gry, zbyt krótko utrzymywaliśmy się przy piłce, a zmuszeni byliśmy do rozgrywania ataku pozycyjnego, gdzie brak Śliwy i Dreszera był bardzo widoczny. Poza strzałem Polarza z rzutu wolnego (poprzeczka), dobrą sytuacją Wojtaszaka i wieloma stałymi fragmentami, nie mieliśmy zbyt wielu czystych sytuacji. Po raz kolejny druga połowa zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu, gdzie wyraźnie podkręciliśmy tempo, zaczęliśmy grać piłką, a i zespół Lędzin nie był już tak dobrze zorganizowany jak w pierwszej połowie, czego efektem w 55 minucie bramka Kamila Cisonia z okolic 25 metra. Przyznać też trzeba, że zespół gości miał 2,3 dobre sytuacje na wyrównanie wyniku. Na szczęście w 82 minucie Bubrowski został sfaulowany w polu karnym, a Polarz po raz kolejny pewnym strzałem ustalił wynik spotkania.

Adrian Napierała (trener MKS-u): Mecz na remis, a przegrywamy 0:2. Imielin nie stworzył sobie w drugiej połowie jakiś sytuacji, a myślę, że dostał w prezencie karnego. Wcześniej strzał z daleka i  przegrywamy 0:2. My może mieliśmy sytuacji jak na lekarstwo, ale mieliśmy lepsze, których nie wykorzystujemy i przegrywamy mecz.

Marcin Polarz (Pogoń): Ciężki mecz. Derby rządzą się swoimi prawami. Drużyna Lędzin ustawiła się od samego początku na grę z kontry, a wiadomo ciężko się gra w ataku pozycyjnym jak 11 zawodników drużyny przeciwnej jest na swojej połówce i bronią się praktycznie całym zespołem. Jeśli chodzi o  drugą połowę to bramka Kamila dała nam trochę spokoju w tyłach. Drużyna Lędzin musiała się otworzyć, czego wynikiem były nasze składniejsze akcje niż w pierwszej połowie. Strzelamy na 2:0 i mamy spokój. Drużyna gości po tej bramce spasowała. Wiadomo, póki jest kontakt to można jeszcze o coś walczyć, ale jak się dostaje bramkę na 2:0 dziesięć minut przed końcem to powietrze uchodzi. Gratulacje dla zespołu i przede wszystkim na zero z tyłu. Jedziemy dalej…

Marcin Musiolik (Pogoń): Mecz typowo derbowy moim zdaniem. Nie była to może finezyjna piłka, ale przede wszystkim fizyczna. Było widać z dwóch stron wymianę ciosów. Trochę pomógł nam łut szczęścia. Najpierw po rykoszecie poszła piłka przy strzale Kamila, potem rzut karny. Lędziny umiały postawić się na nas i było widać, że chcą wygrać te derby, mimo tego, że przyjechali do nas. Stwarzali sobie sytuacje, w drugiej połowie nawet nas mocno przycisnęli. Ale mimo tego mecz na plus. Takie mecze się zdarzają, nie zawsze się wygrywa piękną piłką. Fizycznie daliśmy radę, to jest 5 kolejka i mamy już troszkę wybiegane - tym bardziej po ostatnim ciężkim wygranym meczu z Podlesianką. Trudy meczu było czuć pod sam koniec. Myślę, że koledzy to samo powiedzą, że mecz był taki fizyczny i było go czuć w nogach na koniec. Fajnie, że daliśmy radę jako drużyna i zgrany zespół.

RS: Jak te derby widziałeś od tyłu patrząc ze swojej bramkarskiej perspektywy?
Dawid Tworuszka (Pogoń): Ogólnie miałem mało pracy. To jest plus, ale i zarazem minus, bo jak nie ma za dużo pracy to trzeba zachować cały czas koncentrację. W pierwszej połowie nam się gra nie kleiła za bardzo. Jak to w derbach, mecz walki. Nikt nie chciał odpuścić.
RS: Według Ciebie więcej pracy miałeś przy remisie 0:0, czy jak już strzeliliście bramkę na 1:0 i MKS zaczął atakować?
DT: Wydaje mi się, że roboty miałem tyle samo. Przy remisie, jak i po strzelonej bramce, nie odczułem tego jakoś szczególnie, tym bardzie, że dziś koledzy z obrony super grali i nie tym sposobem nie miałem okazji do wykazania się.
RS: A jak ogólnie wyglądał sam mecz wg. Ciebie?
DT: Nie będę chyba pierwszy z tą opinią, że był to typowy mecz walki. Żadna drużyna nie chciała odstąpić nawet metra boiska. Dopóki wynik był remisowy, lub nawet 1:0 dla nas to wciąż była ta walka na całym boisku. Strzelając na 2:0 myślałem, że goście odpuszczą, lecz wciąż walczyli i dążyli do kontaktowego gola. Naprawdę ciężki mecz, mało walki, dużo długich podań i dużo ostrej gry.

RS: Tomku, jak Twoje zdrowie, na jakim jesteś etapie leczenia?
Tomasz Matysek (Pogoń): Jestem po operacji, mija 7 tydzień. Pomału pracuję z fizjoterapeutami, z rehabilitantami. Jeszcze długa droga przede mną. W tym roku już chyba nie wrócę do piłki, raczej na pewno bo to za szybko po takiej kontuzji. Jeszcze nie myślałem o tym, czy będę grał. Zostawiam sobie jakąś furtkę, może na wiosnę uda się pograć, ale jeszcze nad decyzją będę myślał.
RS: Na pewno śledzisz wyniki kolegów i to co się dzieje w waszej grupie. Jakbyś to skomentował?
TM: Tak, jestem na bieżąco i staram się jeździć na mecze. Grupa w miarę wyrównana, podobnie jak i w tamtym roku. Każdy z każdym może wygrać, każdy każdemu może urwać punkty. Póki co jesteśmy na zwycięskiej ścieżce. Wszystkie mecze wygrane, przede wszystkim ten mecz z przed tygodnia z Podlesianką dał nam dużo. Wiadomo, wszyscy teraz się będą na nas nastawiać, żeby wygrać z Pogonią Imielin. Ale do celu jeszcze daleka droga. Chłopcy robią swoje, trenują, ciężko pracują, walczą na meczu, na boisku. Zobaczymy, czas pokaże. Na razie wygrywamy. Myślę, że na wiosna zweryfikuje wszystkie wyniki i może się uda w tym sezonie coś ugrać.
RS: Twoja opinia o meczu z Lędzinami?
TM: Mecz wyrównany. Lędziny młoda drużyna, która zostawiła serce na boisku, zaangażowanie. Rozmawialiśmy na trybunach przy remisie, i było to kwestią kto strzeli pierwszy bramkę ten wygra. Udało się nam. Bardzo ładny strzał Kamila, potem rzut karny. MKS walczył dalej, ale nasza obrona dobrze funkcjonowała i udało się utrzymać ten korzystny wynik i ugrać 3 punkty. Cieszymy się bardzo.

LO gr.1 Katowice   Górnik MK Katowice – Podlesianka 1:3
Henryk Kaleta (trener Górnika): Jeżeli chodzi o grę, to ten mecz można "wypunktować" ze wskazaniem na Podlesiankę, ale nasze sytuacje bramkowe też były. Szczególnie po zdobyciu wyrównującej bramki. Zabrakło jednak zimnej krwi i skuteczności, bo można było wyprowadzić mecz na swoją korzyść przy wyniku 1:1. Szkoda, że tak proste błędy, jak ten przy stracie drugiej, a także trzeciej bramki, ustaliły wynik.

Daniel Kaczor (trener Podlesianki): Derbowy pojedynek był zacięty, szybki i widowiskowy. Trochę pomógł w tym sędzia, który nie podyktował 2 ewidentnych rzutów karnych w 3 i 15 minucie meczu po faulu na Rosińskim. Przez większość spotkania byliśmy stroną dominującą i na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 1-0 po golu Kaczmarczyka. Było to prowadzenie minimalne ponieważ stworzyliśmy sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji strzeleckich, po których powinny paść gole. Niestety po przerwie tracimy na moment kontrolę i gospodarze wyrównują z rzutu karnego. W tym momencie wkrada się trochę nerwowości i MK grając długą piłką stwarza sobie parę sytuacji. Od czego są jednak stałe fragmenty - po kolejnym faulu na bardzo aktywnym tego dnia Rosie do piłki podchodzi Kubacki i precyzyjnie strzela w krótki słupek. Strzał chyba trochę zbyt lekki, ale na nasze szczęście przed bramkarzem "wyrasta nagle" obrońca i zmienia tor lotu piłki. Po kilkunastu minutach podwyższamy, a konkretnie Colik na 3-1 i całkowicie wypompowujemy balonik pod nazwą MK Katowice. Do końca meczu kontrolujemy przebieg wydarzeń boiskowych, nawet pomimo wymuszonej zmiany na pozycji bramkarza. Zasłużenie wygrywamy i wracamy na Podlesie z podniesionymi głowami. O wydarzeniach poza boiskowych nie chcę się wypowiadać, bo w internecie pojawiło się tyle nieprawdziwych informacji, że żebym chciał je wyprostować musiałbym odwołać chyba treningi w tym tygodniu i pisać oświadczenia. Gratulacje dla mojej drużyny za zwycięstwo po dobrej grze, szacunek dla rywala za podjęcie walki, oraz pozdrowienia dla wszystkich normalnych sympatyków obydwu drużyn.

Dawid Brehmer (kapitan Podlesianki): Derby rządzą się swoimi prawami, ale w tym wypadku nie zmieniło to prawidłowości, że zazwyczaj wygrywają lepsi. Choć MK dzielnie walczyła, to my byliśmy stroną dominującą, prezentującą wyższy poziom sportowy, co odbiło się na wyniku końcowym. Szkoda, że sędzia w pierwszych 5 minutach nie zagwizdał dwóch ewidentnych rzutów karnych na Rosińskim, co pozwoliłoby od razu ustawić sobie mecz. Na całe szczęście to nasz pierwszy i ostatni mecz w tej rundzie na sztucznej murawie.
 
LO gr.2 Katowice   Rymer Rybnik - Sośnica Gliwice 2:0
Piotr Wieczorek (trener Sośnicy): W meczu z Rymerem z różnych powodów nie mogło wziąć udziału aż 8 zawodników z podstawowego składu, więc szansę dostali zawodnicy, którzy aspirują do gry w pierwszym składzie jak i zawodnicy z drugiego zespołu. Pierwsza połowa była dość wyrównana, ale to mój zespół stworzył sobie dwie dogodne sytuacje do strzelenia bramki. Szczególnie boli sytuacja Wiśniewskiego, który wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy, lecz uderzył za lekko. To była dla mojego zespołu sytuacja kluczowa, bo wierzę że w przypadku strzelenia bramki, ten mecz mógłby się całkiem inaczej ułożyć. Druga połowa to dominacja gospodarzy i nieliczne kontry z naszej strony. To jednak Rymer zdobył dwie bramki i zasłużenie wygrał 2-0.

LO gr.2 Katowice   Naprzód Rydułtowy - Orzeł Mokre 1:2
Wojciech Kempa (trener Orła): Bardzo ważne zwycięstwo. Cieszą pierwsze 3 punkty, jakbyśmy byli bardziej skuteczni wygraną byłaby bardziej okazalsza. Drużyna potrzebowała takiego zwycięstwa. Wierzę, że wskoczyliśmy na swoje tory i teraz czekamy już sobotniego meczu u siebie.

Irek Poloczek (Orzeł): Mecz pod nasze dyktando posiadanie piłki 70%, dużo sytuacji, ale nie wykorzystanych, parę ostrych i zaznaczam dobrych słów trenera w przerwie zadziałało na zespół mega dobrze i na drugą połowę wyszliśmy pewni swego, bo to trzeba powiedzieć, że byliśmy dużo lepsi od zespołu Naprzodu. Co w drugiej połowie dało nam prowadzenie, ale nasz brak koncentracji i od razu wyrównanie niestety. Wierzyliśmy w wygraną i do końca o to walczyliśmy, aż się to opłaciło i wyjeżdżamy z 3 punktami, które nam się należały przez cały mecz, brawa dla zespołu i trenera.
Jedziemy dalej, bo jesteśmy mocni.

LO Częstochowa   Sparta Lubliniec – Gmina Kłomnice 5:2
Adam Krzęciesa (trener Sparty): Świetny mecz w wykonaniu chłopaków. Dużo sytuacji stworzyliśmy po fajnych akcjach. Musimy poprawić organizację gry w obronie i wtedy powinno być bardzo dobrze.  Dziękuję chłopakom za walkę i mam nadzieję, że kontuzje (3 wymuszone zmiany) nie będą groźne i będziemy dysponować całą kadrą.

LO gr.4 Katowice   Cyklon Rogoźnik – Łazowianka Łazy 0:0
Mateusz Mańdok (trener Cyklonu): Powrót na ławkę i na "dzień dobry" mecz z moją poprzednią drużyną. Życie pisze niesamowite scenariusze... Dla nas to zdecydowanie strata dwóch punktów, niż zyskanie jednego. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji do strzelenia gola, jednak brak skuteczności, plus bardzo dobra gra bloku defensywnego Łaz z Droździkiem na czele, nie pozwoliła nam na skierowanie piłki do siatki. Jeżeli do tego dodamy dwa słupki, to ukazuje nam się obraz tego meczu. Groźnie zrobiło się pod naszą bramką w 90 minucie, gdy kontra Łazowianki omal nie zakończyła się golem. Potencjał w drużynie Cyklonu widzę i jestem przekonany, że wkrótce rozpoczniemy marsz w górę tabeli.

LO gr.4 Katowice   Orzeł Miedary - Sokół Orzech 4:1
Adam Krzęciesa (trener Orła): Pomimo, że goście strzelili pierwsi bramkę, to byliśmy zespołem lepszym i myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Chłopaki zagrali dobry mecz i jak poprawimy poziom koncentracji w niektórych momentach, to będzie dobrze. Teraz przed nami ciężkie mecze i po nich zobaczymy w jakim miejscu jesteśmy. Drużynie gości życzę powodzenia i punktów.

Marek Grabowski (trener Sokoła): Do 30 minuty gramy dobrze. Prowadzimy po ładnej akcji. Jeszcze przed bramką mamy sytuacje. Po bramce poprzeczkę. Tracimy bramkę po błędzie w ustawieniu obrony i podaniu z głębi pola. Przed przerwą rywal strzela bramkę po chyba 6 dobitkach (w jednej akcji). Drugą połowę zaczynamy znowu my lepiej. Mamy dwie naprawdę dobre sytuacje i chwilę później tracimy bramkę po rzucie karnym na granicy pola karnego. I jest po grze…

LO gr.4 Katowice   AKS Niwka – Silesia Miechowice 1:3
Mariusz Grząba (trener AKS): Gratuluję drużynie Silesii Miechowice zwycięstwa. Zagraliśmy bardzo słaby mecz, tracąc bramki po swoich błędach. Staraliśmy się kreować grę, ale graliśmy za wolno, a drużyna Silesii prostymi środkami szybko przechodząc z defensywy do ofensywy. Szczęście też nam w tym meczu nie sprzyjało, bo mimo słabej gry stworzyliśmy multum sytuacji bramkowych. Graliśmy w tym meczu bez ikry, bezpłciowo myśląc, że mecz sam się wygra. Tak się nie da grać w piłkę. Na pewno wyciągniemy wnioski z tego meczu i w sobotę zobaczymy inna zieloną koniczynkę, i udowodnimy sobie jak i naszym wiernym kibicom, że mecz z Silesią nam po prostu nie wyszedł. Jedziemy na Łagisze odrobić to co straciliśmy.

LO gr.4 Katowice   Źródło Kromołów – Zagłębie II Sosnowiec 4:4
Mariusz Strojczyk (trener Zagłębia): Ja czuje niedosyt, w pierwszej połowie wyglądaliśmy tak jakbyśmy po raz pierwszy wyszli grać w piłkę. Lekcję już odrobiliśmy przed meczem i zwracaliśmy uwagę na auty, które drużyna z Kromołowa ma bardzo dobrze opracowane, dodatkowo dochodzi wysoki zespół, tym czasem brak koncentracji i brak jakieś wiary spowodował stratę czterech bramek. Trzeba dodać, że boisko rywala jest małe, a trawa też była wysoko przycięta, co utrudniało nam wykorzystanie atutów gry w piłkę. Co do zawodników Carrum zrobił różnicę. Ja jednak nadal czuje niedosyt, bo praktycznie Źródło w drugiej połowie nie miało sytuacji i mogliśmy się pokusić o trzy punkty. Radek Syguła dołączył do nas półtora tygodnia temu, ponieważ wcześniej szukał klubu w wyższej lidze. Wrócił do nas i coraz bardziej się wprowadza w zespół, dlatego liczymy na jego doświadczenie w kolejnych meczach. Adrian w pierwszej połowie mógł przy tych autach lepiej się zachować, ale jest młodym zawodnikiem, który się uczy i ma szukać tej gry na przedpolu. Mam nadzieję, że po tym meczu wyciągnę dużo pozytywnych wniosków. Rzut wolny z 90 minuty wyszedł mu tak, jak całemu zespołowi druga połowa. Nie jest to możliwe fizjologicznie, żeby zespół, który trenuje siedem razy w tygodniu nie zabiegał zespołu, który trenuje 2-3 w tygodniu i którego zawodnicy idą do pracy i pracują. To jest nasza mocna strona i z tego będziemy korzystać.

Bogdan Szadkowski (trener Źródła): Po naszej stronie było doświadczenie, natomiast Zagłębie miało trzech chłopaków z pierwszej drużyny, tyle, że analizując pierwszą połowę, to nie zrobili oni tzw. sztycha. Wykorzystaliśmy część sytuacji, bez poprzeczki i dwóch takich 50 procentowych, ale zagraliśmy bardzo dobrze i agresywnie tak jak powinno to wyglądać. Przy 4-0 nawet jak rywal jest bardziej wybiegany, to na naszym boisku powinniśmy wywalczyć trzy punkty. Niestety nie zrobiliśmy w tym kierunku nic w drugiej połowie, żeby osiągnąć korzystny wynik, w ciągu dwóch minut tracimy dwie bramki i posypało się. Gdyby mecz trwał jeszcze pięć minut, to byśmy go przegrali, podczas gdy spokojnie powinniśmy go wygrać. Jak niektórzy zawodnicy przechodzą obok meczu, to tak się kończy, niech to będzie nauczka na przyszłość i zobaczymy jak będzie dalej. Bramkarz rywala wybronił dwie ciężkie sytuacje, raz przy uderzeniu Krystiana, a drugą po wolnym Skrzypka z 90 minuty. Jest mi przykro, ale żyć trzeba dalej. Mieliśmy problem już przed meczem z kontuzjami, ponieważ nie mógł grać Gajewicz, Sokołowski i problem się zrobił bo w formacji obronnej wyglądaliśmy dziś słabo w drugich 45 minutach. Póki w pierwszej połowie funkcjonowała cała drużyna, to wyglądało to fajnie,  jak nam brakło siły, to zaczęło się sypać, ale jako doświadczona drużyna powinniśmy dowieźć ten wynik. Dwóch zawodników z pierwszej drużyny zrobiło swoją pracę, Malheiro w drugiej połowie świetnie się spisywał, a Rzońca okazał się królem środka.
 
LO gr.4 Katowice   Tęcza Błędów - SKS Łagisza 1:1
Radosław Orłowski (trener Tęczy): Przystępowaliśmy do tego meczu na pewno w roli faworyta i uczulałem zespół na dopisanie punktów przed meczem - niestety jak widać bezskutecznie. Zagraliśmy bardzo słabo w ataku nie prezentując nawet 30 procent tego co w meczu z Orzechem na tym boisku. Porównuję właśnie ten mecz, bo założenia były takie same jak z Sokołem w pierwszej kolejce. Zespół zawiódł w otwarciu gry, nie było pomysłu, a jeżeli stwarzamy 4 sytuacje w meczu, to zdecydowanie za mało. W obronie zespół organizował się na dobrym poziomie, ale w tym meczu zależało nam na dominacji, a tego nie zrealizowaliśmy. Zespół z Łagiszy zagrał zdeterminowany do osiągnięcia punktów i prostymi środkami przedostawał się pod naszą bramkę. Stworzył dwie bardzo groźne sytuacje i wykorzystał jedną po kuriozalnym błędzie indywidualnym. Po wyniku Szczakowianki wiemy, że wskoczyliśmy na fotel lidera ligi, ale dla nas to nic nie zmienia w realizacji naszych celów. Przed nami mecz w Szczakowej i już dzisiaj zapraszam kibiców na to spotkanie.

LO gr.4 Katowice   Siemianowiczanka Siemianowice Śląskie  - Odra Miasteczko Śląskie 3:0
Krzysztof Szybielok (trener Siemianowiczanki): Cieszymy się ze zdobycia trzech punktów. Mecz ułożył się bardzo dobrze, bo już w 7 minucie prowadziliśmy 1:0. Niestety w tym dniu gra w naszym wykonaniu nie wyglądała zbyt dobrze. Korekty personalne i korekta ustawienia też nie wiele wniosły do naszych poczynań. Przemęczyliśmy te 90 minut. Zdobyliśmy jeszcze dwie bramki i dopisaliśmy do swojego konta kolejne trzy punkty.

LO gr.4 Katowice   Drama Zbrosławice - Szczakowianka Jaworzno 4:2
Dariusz Dwojak (trener Dramy): Bardzo dobry mecz z obu stron. Przed spotkaniem nie wiedzieliśmy za dużo o drużynie gości po za tym, że mają komplet punktów. Skoncentrowaliśmy się tylko na sobie i na tym jak chcemy zagrać. Przyznaję, że zmiana ustawienia i pewne korekty w składzie przyniosły efekty. Do tej pory po czterech odbytych meczach nie można było mieć pretensji do chłopaków o zaangażowanie , ale trochę brakowało nam jakości piłkarskiej w środku pola. Dziś się ona pojawiła.  Pierwszy mecz w tym sezonie mógł zagrać Ariel Lindner i od razu dało się zauważyć jego doświadczenie i umiejętności. Prowadziliśmy 1:0 po ładnej akcji prawą stroną i bramce Urbainczyka,  niestety błąd w obronie i zrobiło się 1:1. W końcówce po super okazji Koszchna - Urbainczyk, ten pierwszy strzelił na 2:1. Druga połowa spokojna i wyrównana, do momentu, gdy mieliśmy rzut z autu na wysokości naszej szesnastki, głupia strata - karny i 2:2. Natomiast końcówka w naszym wykonaniu była zabójcza, kolejne dwie bramki Koszchny i 4:2. Zasłużone zwycięstwo po naprawdę dobrym meczu. Może będę nieskromny, ale w pełni zasłużyliśmy na 3 punkty. Ogromna radość po wygranym meczu ogarnęła wszystkich Zawodników jak i Prezesów, która owocowała ekstra premią. Po pięciu kolejkach wiem, że idziemy w dobrym kierunku. Ze strony Prezesów nie mamy w tym sezonie wielkiej presji, więc pracujemy spokojnie. Skupiamy się na samodoskonaleniu i cieszymy każdym zdobytym punktem. Mamy super atmosferę nie tylko po wygranym meczu, ale wspieramy się również po porażkach. Ośmiu nowych chłopaków świetnie zgrało się z resztą drużyny i widać po wszystkich dużą frustrację po nie udanym meczu. Mamy 21 zawodników w kadrze, ale od początku sezonu gramy bez pięciu / sześciu, z których nie możemy "skorzystać". Jak wszyscy wrócą będzie jeszcze większa rywalizacja. Do niedzieli cieszymy się po zwycięstwie, ale od poniedziałku pracujemy, bo czekają nas kolejne ciężkie mecze.

Łukasz Bereta (trener Szczakowianki): Myślę, że mecz był rozegrany w szybkim tempie i stał na niezłym poziomie. Suma szczęścia w sezonie zawsze wynosi zero i we wcześniejszych meczach, gdzie mieliśmy je, dzisiaj oddało rywalowi oraz nasze błędy w defensywie. Nie możemy tracić 4 bramek w jednym meczu. Drama to niezła drużyna, która zagrała z nami mądrze i wykorzystała swój dobry dzień oraz atut własnego boiska. Boli nas pierwsza porażka i nie potrafimy doczekać się kolejnego meczu z Tęczą Błędów.

A klasa Bytom   LKS Żyglin – Tempo Stolarzowice 3:4
Sebastian Żak (trener LKS): Gramy to co sobie zakładamy. Mamy swój plan, chcemy stworzyć swój styl i nad tym pracujemy. Płacimy na razie za to, ale jesteśmy w fazie przebudowy drużyny i żadnych nerwowych ruchów nie ma. Wiem, że to odpali i będzie nas cieszyć gra i wyniki. Tworzymy wiele sytuacji bramkowych, ale za każdym razem przyplątuje nam się jakiś indywidualny babol. Za każdym razem ktoś inny. A na to nie zawsze na tym poziomie mamy wpływ. Mecz z Tempem to był radosny,  pełen naszych błędów futbol. Czy wygrał lepszy?  Na pewno nie. Mieli więcej szczęścia, a właściwie to My sami sobie bramki strzelaliśmy. W samej drugiej połowie mieliśmy minimum 5 czystych setek,  więc spotkanie powinno skończyć się  zupełnie inaczej. Ale taka jest piłka. Gratuluję przeciwnikowi.  My jednak cierpliwie idziemy swoją drogą. Powolutku budujemy się i spokojnie przygotowujemy,  bo w najbliższym czasie czekają nas kolejne trudne spotkania.

A klasa Bytom   Andaluzja Brzozowice-Kamień - Orzeł Biały Brzeziny Śląskie 0:3
Mirosław Szubert (trener Orła): Kolejny mecz z rywalem za między. Mecz z gatunków bardzo ciężki.  Trenerem Andaluzji jest mój dobry kolega. Cóż, wracając do meczu pogoda i kibice dopisali. Niestety piłkarze niekoniecznie. O pierwszej połowie można powiedzieć, że się odbyła. Druga połowa lepsza w wykonaniu obydwu drużyn. Sytuacje podbramkowe z obydwu stron. Niestety drużyna gospodarzy dysponująca bardzo młodym zespołem zapłaciła utratą bramki. Samobójczy gol i powietrze uszło. I gospodarze, którzy grali bardzo ambitnie pozwolili drużynie Orła na zbyt wiele. W ciągu kilku minut mogło paść kilka bramek. Niestety Nasza drużyna trochę zlekceważyła ambitnego przeciwnika i długo wynik pozostawał sprawa otwartą. Chce zapomnieć jak najszybciej o tym meczu. Jestem przekonany,  że chłopcy z ANDY sprawią jeszcze niejedną niespodziankę.

A klasa Sosnowiec   KSGP - Przemsza Okradzionów 0:1 (środa)
Kamil Piętka (trener Przemszy): Gospodarze pierwszą kolejkę wygrali z Kroczycami. Każdy myślał ,że to przypadek, to ja powiem, że absolutnie nie. Pierwsza połowa na pewno należała do gospodarzy.  Zmarnowali trzy bardzo dobre sytuacje, przy których ratował nas bramkarz ,my natomiast wykorzystaliśmy rzut karny podyktowany za rękę w polu karnym. Druga połowa ze wskazaniem dla nas. Cofnęliśmy się nisko i staraliśmy się kontrować przeciwników, którzy wyszli bardzo zdeterminowani na drugą połowę, żeby odwrócić wynik spotkania. Bardzo dobrą zmianę dał nasz młody zawodnik Michał Jończyk, który mógł zostać bohaterem meczu, niestety zabrakło mu zimnej krwi. Bardzo cieszymy się z kolejnych 3 punktów i zrobimy wszystko, żeby w sobotę dopisać następne trzy oczka.

A klasa Sosnowiec   Przemsza Okradzionów – Iskra Psary 4:3
Kamil Piętka (trener Przemszy): Chciałem pogratulować chłopakom zwycięstwa, bo był to bardzo ciężki mecz szczególnie w drugiej połowie. Pierwsze minuty należały do gości, gdzie po 4 minutach gry wyprowadzają kontrę i strzelają nam bramkę. W tym sezonie moi zawodnicy bardzo dobrze reagują kiedy tracimy pierwsi bramkę, co świadczy ze po 20 minutach prowadziliśmy 4:1. Kluczowa sytuacja miała miejsce w 25 minucie i to zaważyło, że zamiast gości dobić daliśmy im nadzieję na korzystny wynik. Wojtek Śmiłowski przegrywa pojedynek sam na sam z bramkarzem gości, po czym z tej samej akcji goście nas kontrują i jest 4:2. Druga połowa to bardzo wyrównana gra z obu stron, oraz festiwal nie trafionych sytuacji. Dwa razy trafiamy w słupek oraz poprzeczkę, drużyna z Psar w 90 minucie strzela bramkę na 4:3. Cieszymy się z wygranej i już myślimy  o meczu z Preczowem.

A klasa Sosnowiec   Niwy Brudzowice – Iskra Psary 5:0 (środa)
Sebastian Gzyl (trener Niw): Mecz z Psarami był ważny, bo pierwszy u nas. Dlatego też, zwycięstwo,  które było naszym obowiązkiem dedykujemy dopingującym nas kibicom. Teraz liczy się wyłącznie sobotni mecz z Sarnowem.  

A klasa Sosnowiec   KP Sarnów - Niwy Brudzowice 1:3
Sebastian Gzyl (trener Niw): Mecz z Sarnowem był dla nas pierwszym prawdziwym sprawdzianem.  Jestem bardzo zadowolony z postawy Zespołu. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni. Nie popadamy jednak w samo zachwyt, bo przed nami mecz z Ujejscem. Mamy mocno w pamięci to, co wydarzyło się w meczu u nas wiosną... Mamy sobie coś do udowodnienia...

A klasa Sosnowiec   Górnik Sosnowiec – Zgoda Byczyna 0:2 (środa)
Maciej Bablok (trener Górnika): Zespół z Byczyny jest silny fizycznie i zagrał bardzo twardo pod tym względem. Do 30 minuty już musieliśmy dokonać dwóch zmian z uwagi na odnowione urazy, co bardzo mnie martwi. Jeśli chodzi o organizacje gry, szczególnie w środku pola wyglądało to znacznie lepiej niż w poprzednim meczu. Chłopkom nie można odmówić też ambicji, jednak gdy nie wykorzystuje się kilku "setek", a daję się przeciwnikowi pierwszego gola "na tacy", to trudno o dobry wynik. Liga jest długa i trzeba dać z siebie wszystko w kolejnych meczach, ale przede wszystkim poprawić skuteczność pod bramką rywali.

Jacek Skopowski (trener Zgody): Po dobrym meczu pokonujemy zespół Górnika. W pierwszej połowie mieliśmy kilka dogodnych sytuacji których nie wykorzystaliśmy. Najlepszą z nich miał Kamil Rudnicki. W drugiej odsłonie gol dla naszej drużyny pada w 50 minucie. Na listę strzelców wpisuje się Paweł Kalinowski. Trafienie numer dwa zalicza w 56 minucie po składnej akcji naszych zawodników.  Należy podkreślić, że nasz bramkarz popisał się kilkoma bardzo dobrymi interwencjami. W 65 minucie przy stanie 2:0, jego interwencja uchroniła nas przed utratą gola kontaktowego dla gospodarzy.  Pozytywów z tego spotkania jest kilka. Na pewno gra z tyłu na zero. Także to, że chwilami potrafiliśmy rozgrywać i utrzymywać się przy piłce, ale tym razem przełożyło się to na zdobycze bramkowe.

A klasa Sosnowiec   Zgoda Byczyna – Ostoja 5:3
Jacek Skopowski (trener Zgody): W czwartej kolejce odnosimy drugie zwycięstwo z solidną drużyną z Żelisławic. W poprzednim sezonie dokładnie takim samym wynikiem bramkowym zakończył się mecz rozgrywany u naszego rywala. Z tym, że to Zgoda schodziła jako pokonana. Tym razem było odwrotnie. Po pierwszej połowie sobotniego meczu, gdy nasza drużyna prowadziła aż 4-0, wydawało się, że pójdziemy za ciosem i wynik spotkania będzie dużo wyższy… jednak piłka bywa nieprzewidywalna.

A klasa Sosnowiec   KS Giebło - SSZ Ujejsce 4:4 (środa)
Adam Głąb (trener KP Giebło): Bardzo wyrównany mecz, bramka za bramkę. W ostatniej minucie Ujejsce doprowadza do remisu. Dużo błędów w obronie w obu zespołach. Przed meczem otrzymaliśmy puchar za awans do A klasy od przedstawiciela podokręgu Sosnowiec. Emocjonujący mecz zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów.

Michał Chmielowski (trener SSZ): Przed tym meczem wydawało mi się, że już mnie nic po tylu latach nie zaskoczy w piłce jeśli chodzi o sędziów. Jednak wizyta w przemiłym Gieble to zmieniła. Po raz pierwszy spotkałem się z sędzią, który z każdej swej decyzji tłumaczył się prawie stojąc na baczność grającemu trenerowi gospodarzy, który rugał go jak dzieciaka w nieparlamentarny sposób. W takich "okolicznościach przyrody" ciężko było grać, nie mówiąc już o jakiejś zdobyczy punktowej. Ostatecznie ta A-klasowa młócka skończyła się hokejowym remisem. Żenada i wstyd. Współczuję drużynom, które będą tam jeszcze musiały grać. A nazwiska sędziowskiej trójki kto będzie chciał znaleźć to znajdzie.

A klasa Sosnowiec   Łazowianka II Łazy - KP Sarnów 0:5 (środa)
Andrzej Miśkowiec (trener Łazowianki): Mecz bez historii. Drużyna z Sarnowa zdecydowanie przewyższała umiejętnościami młodych zawodników Łazowianki . Drużyna Łazowianki mimo ambitnej postawy na boisku nie stworzyła klarownej sytuacji do strzelenia bramki. Drużyna z Sarnowa zdecydowanie panowała na boisku.

Łukasz Gorgoń (kierownik KP): Mecz całkowicie pod naszą kontrolą. Już w pierwszej akcji uzyskujemy prowadzenie po bramce Bogackiego. Ten sam zawodnik kieruje piłkę do pustej bramki po dograniu Kellera i mamy 2-0. W 34 minucie Gorgoń podwyższa rezultat z rzutu wolnego. Druga odsłona już słabsza w naszym wykonaniu, mimo tego zdobywamy jeszcze dwa gole po uderzeniu z dystansu Krzanowskiego i rzucie karnym Przemka Cielniaszka.

A klasa Sosnowiec   KS Preczów - MKS Poręba 3:1 (środa)
Krzysztof Masłowski (trener KS): Po ostatnim ligowym niepowodzeniu w głowach mieliśmy tylko, by zgarnąć trzy punkty. Mecz od pierwszych minut z naszej strony był spokojny w rozegraniu, choć nie ustrzegliśmy się paru niewymuszonych strat, co mogło pomóc przyjezdnym w strzeleniu bramki. W zasadzie sam wynik dobrze oddaje historię tego meczu z naszej strony. Spokojna pewna niezagrożona wygrana, której było nam trzeba. Mamy wiarę, że taki stan uda nam się podtrzymać również w następnej wyjazdowej kolejce, co pozwoliło by nam na ustabilizowanie naszej formy na poziomie,  który by nas satysfakcjonował.  

A klasa Sosnowiec   KSGP - KS Preczów 1:3
Krzysztof Masłowski (trener KS): Mecz ten miał z naszej strony dwa oblicza. Pierwsza połowa słaba,  wręcz beznadziejna i tylko szczęściu, i jeszcze raz szczęściu zawdzięczamy to, że nie straciliśmy trzech,  czterech bramek, lecz tylko jedną. Natomiast druga połowa zgoła inna, jakby inny zespół wyszedł ją rozegrać. Opanowaliśmy środek, co pozwoliło nam na kontrolowanie gry i stwarzanie sobie sytuacji strzeleckich, które się przełożyły na trzy strzelone bramki. Co prawda gospodarze też mieli okazje na strzelenie gola - szczególnie po tym jak graliśmy w osłabieniu po czerwonej kartce. Wynik cieszy, mniej to, że na cztery kolejki, aż dwie kończyliśmy w osłabieniu.

A klasa Sosnowiec  MKS Poręba – CKS Czeladź 1:3
Piotr Szczerba (trener MKS): Mimo przegranej, chciałem bardzo pochwalić moich zawodników, którzy dali z siebie wszystko i nie byli wcale gorszym zespołem od gości. CKS jest na tyle dobrą drużyną, że sędziowie jej nie musieli pomagać. Nic więcej nie będę komentować. Mam nadzieję, że już w kolejnych meczach będziemy punktować.

A klasa Sosnowiec   CKS Czeladź - Skalniak Kroczyce 2:3 (środa)
Artur Szymkowski (trener CKS): Wydawałoby się, że wszystko układa się po naszej myśli, prowadziliśmy 1:0 i zostaliśmy w szatni. Szybkie dwie bramki zmieniły obraz meczu, pomimo tego,  że dominowaliśmy na boisku, mieliśmy przewagę, ale zespół z Kroczyc dobrze się bronił, kontrował i skończyło się trzecią bramką. Ciężko się gra przy 1:3, ale podnieśliśmy się, były szanse. Wszedł Borówka i zmniejszył wynik na 2:3. Mieliśmy jeszcze sytuacje, ale nie udało się wcisnąć już bramki na 3:3. Tak bywa. Na razie jest spokojnie. To jest początek sezonu. My tą drużynę dopiero budujemy. Wielu zawodników się zmieniło. Mamy nadzieję, że dalej to wszystko pójdzie w dobrym kierunku, bo gra była dobra. Zabrakło koncentracji w tych ważnych momentach i zaskutkowało to tym, że dzisiaj jesteśmy bez punktów.
 
Dariusz Wolny (trener Skalniaka): Dużo szczęścia mieliśmy. Widać, że Czeladź jest poukładana przez trenera Szymkowskiego i bardzo mi zaimponowała. Strzelili bramkę na 1:0 w sumie wtedy, kiedy nie powinni strzelić. Druga połowa chyba dla wszystkich była zaskoczeniem. Dla mnie również, kibiców Kroczyc i Czeladzi też, że w ciągu czterech minut Czeladź roztrwoniła zwycięstwo. W cztery minuty strzeliliśmy dwie bramki. Prowadziliśmy 2:1 i cofnęliśmy się. Prawdę mówiąc to Czeladź za dużo sytuacji nie miała. Strzeliliśmy jeszcze bramkę na 3:1 i to  podcięło skrzydła gospodarzom. Przy tym wyniku zrobili ultra ofensywę. Siedli na nas i nas gnietli, strzelili bramkę na 3:2, ale na tym stanęło. Cieszymy się i czekamy na następnego przeciwnika.

Mariusz Muszalik (CKS): Fajnie to widać z trybun. Można wiele mówić, ale to jest piłka nożna. Ja z perspektywy, myślę, że już przyszłego zawodnika CKS-u Czeladź powiem tak. Pierwsza połowa niezła w naszym wykonaniu. W obronie myślę, że bardzo pozytywnie. Jest bramka strzelona na 1:0, ale druga połowa zdecydowanie nam nie wyszła. Początku nie można tak przespać. Wiadomo wychodzi się troszeczkę rozluźnionym, mamy 1:0 i można spokojnie grać. Nagle dostajesz po rozpoczęciu bramkę na 1:1, za 2-3 minuty kolejną na 1:2, to wiadomo jak to działa na jednych, jak i drugich. Kroczyce się cofnęły, za chwilę zdobyli trzecią bramkę z karnego. Potem nasze bicie głową w mur. Sytuacje były do strzelenia bramki na 2:3 zdecydowanie wcześniej. Udało się, ale brakło czasu na kolejne. Trzeba pogratulować przeciwnikowi, gramy dalej, to dopiero trzecia kolejka i myślę, że taki zimny prysznic się przyda po dwóch zwycięstwach.
RS: Jesteś bardzo doświadczonym zawodnikiem, jak to się mówi z niejednego pieca chleb jadłeś, ale w A klasie jeszcze nie grałeś?
MM: Nie, nie…nigdy nie zszedłem poniżej 2 ligi. Przez 23 lata praktycznie na szczeblu centralnym cały czas. Nadszedł taki czas, że trzeba się zastanowić nad innym funkcjonowaniem w życiu. Chce na pewno oprócz tego, że pomóc Czeladzi osiągnąć cel, jakim jest awans do klasy okręgowej, to myślę, że też i pod względem jakimś medialnym może się uda tutaj coś ogarnąć, żeby to poszło do przodu – to dwa, a po trzecie szukam sobie miejsca w swoim życiu poza piłkarskim. Umówmy się, człowiek nie będzie grał do końca życia. Na pewno swoje doświadczenie będę chciał tutaj sprzedać i nie tylko tutaj. Na pewno będę chciał też działać z młodzieżą. Wybieram się na kurs trenerski UEFA A, także chcę gdzieś zostać przy piłce, bo to jest moje życie. Na 39 lat od 8 roku życia cały czas ganiam za piłką, także trudno by było teraz usiąść przed telewizorem, albo iść do innej pracy i się tym nie interesować. Tak się nie da. Dopóki zdrowie mi dopisze, to będę chciał się ruszać. Spotkałem ludzi, którzy gdzieś tam pokazali mi swoją pasję i coś chcą stworzyć. Ja jestem chętny na takie rzeczy. Miałem kilka innych propozycji, ale wybrałem jak na dzień dzisiejszy najbardziej optymalne rozwiązanie, że pomogę w znacznym stopniu zespołowi w osiągnięciu celu, bo z tego co wiem, to już od paru lat ta Czeladź stara się awansować. Puka, puka i albo brakuje punktu, bramek, albo brakuje czegoś jeszcze. Mam nadzieję, że w tym momencie uda mi się jakąś cegiełkę dołożyć do tego wszystkiego.
RS: Dziękuję za rozmowę, życzę dużo zdrowia i spełnienia celu jakim jest awans.

B klasa Katowice   Pogoń II Imielin – UKS Ruch Chorzów 0:2
Rafał Skrzypek  (trener Pogoni): Cóż można powiedzieć po takim meczu, w którym to mieliśmy problem ze skompletowaniem składu. Z rożnych to przyczyn, miałem tylko do dyspozycji 12 zawodników, w tym paru zawodników z kadry pierwszej drużyny. Chłopaki do straty pierwszej bramki walczyli i przy odrobinie szczęścia mogli strzelić do przerwy dwie, trzy bramki. Niestety błąd w obronie wykorzystali za to młodzi zawodnicy Ruchu Chorzów, a bramka numer dwa była potwierdzeniem braku sił w końcówce spotkania. Mimo porażki dziękuje drużynie za zaangażowanie i walkę do końca o korzystny wynik.

B klasa Zabrze   Orły Bojszów - Walka Zabrze 0:1
Wojciech Strużyna (trener Walki): Bardzo ważne zwycięstwo odnieśliśmy w sobotę. Mecz może nie był jakimś emocjonującym widowiskiem, ale w tym wypadku liczą się 3 punkty. Uczulałem chłopaków, żeby zagrać na zero z tyłu, a z przodu na pewno coś wpadnie. Cieszy to, że mimo iż nie mogliśmy skorzystać z 10 zawodników (kontuzje, praca, urlopy) to mieliśmy pełną ławkę rezerwowych. W przeciągu całego sezonu na pewno będzie to nasz atut.

CLJ   Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 3:3
Ireneusz Psykała (trener Ruchu): Wynik zdecydowanie emocjonalny, bo wydawało się, że będzie to mecz, który w końcu wygramy. W pierwszej połowie lepiej operowaliśmy piłką i więcej atutów piłkarskich było po naszej stronie. Po dającej prowadzenie bramce Iwanka okazało się nagle, że przestaliśmy grać i najprostsze środki Górnika były skuteczne. Długa piłka "za plecy" stawała się dla nas w tym momencie problemem. Przeciwnik zrobił zdecydowanie za mało, aby zdobyć te trzy bramki. I tu jest jakiś problem, bo te trzy stracone bramki w meczu stają się u nas jakąś regułą. Poza tym za mało jest agresywności sportowej, która powinna się pojawić. Nie wiem co nas tak uspokoiło. Wcześniej graliśmy w piłkę na swoich warunkach, prowadziliśmy grę bezkontaktowo, ale jak już do kontaktu dochodziło, to potrafiliśmy zareagować. Teraz, kiedy najważniejszym elementem zaczyna być walka, po prostu jej nie ma. Nic nam się z urzędu nie należy - najpierw trzeba wykonać orkę na boisku, a dopiero potem zacząć grać w piłkę! Trzeba pochwalić chłopaków, że po impulsie w szatni pokazali jednak charakter, który gdzieś tam w nich drzemie. Staraliśmy się do końca o korzystny rezultat i na tym trzeba się oprzeć - mieć nadzieję, że jest coś uśpionego w drużynie, co za chwilę się ujawni.



Jesteś chcesz wyrazić swoją krótką opinię na temat rozegranego meczu, wyślij ją na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Na maile czekamy do poniedziałku wieczora (max. wtorek 20.00). W tytule wpisz ligę, mecz, imię i nazwisko oraz piastowaną funkcję. „UPSZ” będzie się ukazywać w każdą środę.

 

Źródło: slzpn.katowice.pl, własne / Rafał Sacha, Sebastian Dziedzic

 

Ostatnio zmienianyczwartek, 06 wrzesień 2018 08:55
All Rights Reserved bcsb sp. z. o.o.